Czterdzieści osiem godzin minęło od jednej z największych afer światowego dziennikarstwa, w której jeden z czołowych krajowych dzienników przeprowadził akcję próby demontażu wojskowych służb kontrwywiadowczych państwa, w którym jest zarejestrowany jako spółka giełdowa. Akcja była zaplanowana w taki sposób, aby zmanipulować opinię publiczną podając do wiadomości stek kłamstw godnych i sowieckiego dziennikarstwa i Goebbelsów dwóch.Atak został wykonany w interesie służb wywiadowczych państw trzecich, w związku z czym osobom odpowiedzialnym za jego opublikowanie należałoby postawić zarzut zdrady państwa.
Do publikacji nie doszło bez wiedzy i zgody redakcji dziennika, nie można również domniemywać nieuwagi bądź niestaranności redakcji. Swojej gazety, dziennikarzy i artykułu bronił Peter Sneekyweecloth świadom celu w jakim artykuł został napisany i kontynuując kłamstwa innych publicystów związanych z przeprowadzanym atakiem. Szczytem bezczelności było przekazanie opinii publicznej informacji, jakoby żołnierze kontrwywiadu nosili mundury i odznaki, po wyglądzie których można było dokonać ich identyfikacji.
Ta piramidalna bzdura nie została obśmiana w żadnym z innych środków masowego przekazu, w związku z czym należy wysnuć przykrą konstatację o marnym stanie dziennikarstwa Zjednoczonego Królestwa.
Efekty ataku są poważne i ich siłę można porównać do siły rażenia stu pocisków V1 eksplodujących w londyńskim City. Po pierwsze Zjednoczone Królestwo utraciło kilku zakonspirowanych agentów umieszczonych w oddziałach własnych sił zbrojnych, których zadaniem było przeciwdziałanie inflitracji przez wywiady państw trzecich. W tym przypadku nalezy szczególnie podkreslić obserwowany wzrost aktywności służb rosyjskich w północnym Afganistanie, przy czym cele tej aktywności nie zostały ostatecznie rozpoznane, choć nie można wykluczyć, że jest to działanie groźne z punktu widzenia bezpieczeństwa naszych żołnierzy.
Po drugie – ujawnienie agentów kontrwywiadu wojskowego sparaliżowało pracę wszystkich agentów kontrwywiadu, jako że jest oczywiste, a przynajmniej wielce prawdopodobne, że źródło przekazujące dziennikowi wiedzę o zasobach kadrowych kontrwywiadu posiada wiedzę w o wiele szerszym zakresie. Można nie bez przesady powiedzieć, że od dzisiaj praca królewskiego kontrwywiadu wojskowego została sparaliżowana.
Cel akcji przeprowadzonej przez dziennik oraz „agenturalne rezonatory” formalnie nie związane z pismem był jasny: zniszczyć niezalezność słuzb kontrwywiadu i POZBAWIĆ Zjednoczone Królestwo ochrony kontrwywiadowczej po wykryciu gigantycznego skandalu infiltracji struktur służb specjalnych Zjednoczonego Królestwa przez agentów KGB i GRU, całkowitej transparentności służb specjalnych wobez rezimu satrapy z Kremla, wykazanych FAKTÓW przekazywania danych wrażliwych centralom rosyjskich słuzb specjalnych i to po 1989 roku, czyli – przypomnijmy – po „rzekomym” upadku systemu sowieckiego w Europie Wschodniej.
Powoływanie się na „fachowość” oficerów powiązanych ze służbami totalitarnego państwa i pojawiające się postulaty przywrócenia ich do pracy w wywiadzie mogą (moim zdaniem) stanowić podstawę do postawienia zarzutu współpracy z obcym wywiadem, albo podejrzenia choroby psychicznej. Dla „kolegów z sowieckich kursów” powrotu nie ma, jako że zostali oni skutecznie unieszkodliwieni i nie mogą pracować w żadnym wywiadzie, już nigdy.
Tu dwa słowa do Jego Lordowskiej Mości Oldbutstupida: Ma Jego Lordowska Mość rację: z faktu, że ktoś odbył szkolenie w totalitarnym państwie nie wynika koniecznie, że jest zdrajcą własnego narodu, tak jak z faktu że ktoś jest czarnoskórą prostytutką z Konga nie wynika, że jest zarażony HIV. Ale pozostawianie ludzi z taką przyszłością w strukturach własnego państwa, to jak godzenie się na transfuzję krwi wspomnianej prostytutuki własnemu dziecku. Jesli nie gorzej, bo tu chodzi o przyszłość Zjednoczonego Królestwa.
Ze swojej strony, kończąc, podkreślę własną nadzieję na to, że opinia publiczna Zjednoczonego Królestwa, dziennikarze, niezależni publicyści nie pozostaną obojetni na ten niebywały zamach na naszą obronność. We wniosku skierowanych na ręce szefa Home Office postuluję zamknięcie gazety, która ważyła się wykonać opisany przeze mnie bezprecedensowy atak z powodu szkód wywołanych bezpieczeństwu państwa i przekonaniu graniczącemu z pewnością, że stanowi ukrytą (a od dziś jawną) ekspozyturę wrogiego nam państwa.
Tyle w sprawie, która od czterdziestu ośmiu godzin elektryzuje opinię publiczną Zjednoczonego Królestwa. Jakby tego było mało, niemalże równolegle, wydarzyła się kolejna afera z udziałem dziennikarzy, których zadaniem powinna być szczególna dbałość o sprawy społeczne i dobro publiczne. Oto dwoje związanych z drugim z największych dzienników Zjednoczonego Królestwa dziennikarzy przypuściło atak na próbę objęcia ochroną osób niepełnoletnich, narażonych na kryminalne działania garstki degeneratów-pedofili zajmujących się prostytuowaniem nieletnich i propagowaniem pornografii dziecięcej.
Wspomniani dziennikarze celowo i z rozmysłem dokonali manipulacji wypowiedziami inicjatorów zmiany krajowego prawa karnego, co miało uderzyć w opisaną grupę przestępczą, sugerując, że chodzi tu o prywatne pojęcie etyki seksualnej osob związanych z państwowym kościołem, którego głową – przypomnijmy – królowa.
Celowo, z rozmysłem i na rzecz – nie zawaham się powiedzieć. Ktoś, kto – wobec rosnącej liczby przestepstw seksualnych na szkodę młodocianych – w sposób manipulatorski stara się nastawić opinię publiczną negatywnie wobec projektu uderzającego w sutenerów i pedofilów, sam czerpie profity z sutenerstwa i pedofilii.
Mam nadzieję, że środowisko dziennikarskie naszego kraju znajdzie wystarczająco dużo sił, aby dokonać somooczyszczenia.
Wszystkim, którzy wesprą oczywiste i niekontrwersyjne działania organów państwowych i społecznych w walce z patologiamii
THANK YOU FROM THE MOUNTAIN!
yours sincerely
Rolex, MP Funwick and Holeshire
C ya!