Rolex

12 Maj, 2008

WHATEVER, MINGER, CZYLI WSZYSCY JESTEŚMY PREMIERAMI

Filed under: salon24 — Rolex @ 9:52 GMT+0000
Tags: , , , , ,

Cze ziomy!

Musita mnie przebaczyć, że dziś nie bendzie aż tak elokwentnie, jak siem przyzwyczailiśta. Normalnie nastała normalność i zatraciłem część zdolności ostrości paczenia wraz z paczeniem z konta, z czego słynąłem na osiedlu.

Poczekajta, muszę się sztachnonć…

Ale wracajonc do meritumu. We wspaniały dzień przedwczorajszy nareszcie spadła w Polsce maska hipokryzji i prohibicji. Wiadomo, wszyscy jarajom, pijom i kradnom oraz wyrywajom laski, ale na skutek zamordystycznej polityki, którom w Polsce prowadził ksiądz z naszej osiedlowej parafii, potocznie siem zakłamywało, że nie wolno!

To jak żyć, ja siem pytam, no jak? W Polsce znaczy, bo a JuKej nie można kraść i pić w godzinach bycia zatrudnionym, bo można wylecieć z roboty. Ale na flacie to już można, bo flat jest polski przecie. Zresztą, nie mieszajmy kultur!

Warto mieć w sercu takie miejsce na ziemi, z którego wyrastają nam odnóża tylnie i gdzie tkwi źródło naszej odrębni, jako istoty luckiej. I to miejsce nazywa się Polska Rzeczpospolita Ludowa nr III/IV, czy cuś tak.

Nie ma nic gorszego, kiedy się okazuje, że takie miejsce zniknęło nagle stając się arcypodobnym do innych miejsc na planecie, jak na przykład JuKej.

Wienc cieszę się, że w Polsce, mojej Ojczyźnie, ostatnio się przewieczyło (odemkło siem wieko hipokryzji, w którom zawinienty był nasz naorodowy ethos, jak kurczak w celofan – przyznajta, ja to mam towar!)

W takim normalnym kraju, to wiadomo. Premier albo i królowa może zarzucić gorzałkę, ale siem nie przyzna z powodu hipokryzji, bo mówiom, że nie chcom, coby młodzież miała zły pszykład. I to jest zakłamanie, ale i cuś wiencej.

Bo zobaczta: nasz premier tuskuzajebistytakikul zarzucał zielę. I co został premierem. Znaczy: ziele mu pomogło uporzondkowując szare komóry w mózgowiu kształtując je w kształt mózgowia premiera.

A w JuKej jest wyzysk, którego doświadczam na co dzień, bo to ja na pszykład biegam po scaffolding, a królowa Jej Wysokość myka sobie karetom w kare konie. Ja pomykac nie mogem w godzinach pracy, bo muszem ganiać, a po pracy nie mam ani karet, ani koni.

Wienc się pytam: jak się to dzieje?

Ponieważ nie widzem żadnej istotnej róznicy pomiendzy mnom a krolowom, a już zupełnie pomięndzy mnom, a takim Gordon Brown (znaczy: ja bardziej elokwentny jestem i znam jenzyki), to znakiem tego jest jakaś inna, ukryta pszyczyna, że ja zaiwaniam z młotkiem, a oni nie.

Ale oni siem nie pszyznadzom, bo chcom uczymać swoje społeczeństwo w mrokach pszesondu i niewiedzy. Że niby, jak którenś chce zostać premierem albo kólowom, to nie może pić, jarać ziela, a już zupełnie nie może cuś podpierniczyć.

A człowiek jest tylko człowiekiem, nie?

I dlatego aż mi siem na wontrobie ciepło zrobiło, jak w Polsce opadła z hukiem wspomniana maska i sam pan premier wyznał, że droga do bycia premierem wiedzie pszez tanie wina i ziele, a pani Pitera, która najlepiej siem zna na etyce powiedziała, że ho! ho! nie takie to nasi wybrańcy zarzucali rzeczy, a nawet ona w czasie szkoły równo ciągła z taniego wina na ławce w parku.

Do ziela siem nie pszyznała, ale jak na niom paczę, to ona nie takie ziela zarzuca.

Bała siem jednak pszyznać, bo jest czenściowo w oparach zakłamania i musi się od premiera jeszcze niejedno nauczyć.

No w każdym razie od dzisiaj gimnazjaliści mogom wyluzować, bo wiadomo, że od siedzenia w szkole i zakuwania tych durnych fizyk z matematykom plus Mickiewicz, to siem tylko oczy psujom, a w parku przy obecnej pogodzie, obok wina czy ziela, można siem strzaskać na mohoń i ładnie wyglondać na plaży w Cetniewie w nadchodzących letnich miesioncach, o czym powinny pamientać wszystkie gimnazjalistki, bo bez modnego tan, niczym Doda, nie da się wyrwać żadnego dresa ze stolicy z beemkom, ani zamożnego migranta z London.

I dlatego tesz uznałem za znak czasu, że moi rodacy wcale nie majom za złe, że „lody krencone bendom” w temacie szpitali i w specjalnej ankiecie uznali, że im to wisi, jak kilo kitu na agrawie.

Wiadomo, że lody bendom krencome, bo one krencone być muszom. Każdy przecie nie jest gapom i cuś musi skrencić, bo jak inaczej ma siem dorobić? Całe zycie bendzie do roboty łaził, jak w JuKej? A gdzie czas na wszechstronny rozwój osobowości?

Dlatego… poczekajta, bo mi pszygasło… Dlatego dobrze, że prawda wypłynęła na jaw (w zasadzie: na powierzchnię jawy), bo wszystkie moje plambery i bildery i panie Zosia the nurse noszom w swoich plastic bags z Sainsburasa jusz nie tylko że buławem, ale wprost powołanie na najwyższe stanowiska w administracji rzondowej i samorzondowej.

Także, Thanks from the mountains, premierze tuskuzajebistytakikul!

Dzisiaj k… Wy, ale jutro Ja, whatthefcuk, yo mingers!

Naraz ziomy!

3 Komentarze »

  1. […] maj, 2008Irena Sendlerowa nie żyje12 maj, 2008Litera i duch – przy okazji sprawy dr. G.12 maj, 2008WHATEVER, MINGER, CZYLI WSZYSCY JESTEŚMY PREMIERAMI12 maj, 2008Huzia na Musiała!12 maj, 2008Salon Polityczny Trójki12 maj, 200852um? nie znam takiej […]

    Pingback - autor: Muzeum współczesności « Wychodźstwo — 12 Maj, 2008 @ 16:20 GMT+0000 | Odpowiedz


RSS feed for comments on this post. TrackBack URI

Dodaj komentarz

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.